Jak dla mnie to wszystko jest niedorzecznością. Towar sprowadzam dla siebie, jestem świadom jakie certyfikaty posiada, jakie standardy spełnia, a jeżeli chodzi o instrukcję - umiem wystarczająco dużo języków aby przeczytać ją i zrozumieć bez żadnych przeszkód. Towar w świetle prawa został zakupiony za granicą, czyli powinny mnie obowiązywać prawa sprzedaży jakie panują w kraju sprzedającego i powinienem je znać, jedyne co to towar został wysłany po zakupie na moje życzenie do innego kraju co nie powinno być w żaden sposób ograniczane poza ewentualnym opłaceniem podatku VAT/cłą.
Tak już odbiegając od powyższego: na dobrą sprawę "innej dopuszczalnej procedury celnej" można zrozumieć, że jeżeli oświadczyłbym, że przedmiot, który znajduje się w przesyłce jest przedmiotem kolekcjonerskim - "kocham egzotyczne telefony i sprowadzam je po to by oprawić w ramki, więc ich standardy mnie nie obchodzą, bo telefony leżą na półce i dobrze wyglądają". Mogliby wówczas zastosować procedurę celną odpowiednią dla przedmiotów kolekcjonerskich, które przecież nie wymagają CE, bo kto takowe wydaje na przedmioty kolekcjonerskie, które przecież nie są przeznaczone do użytku. Co towarzystwo sądzi na ten temat?