Śledzenie trackingu to prawie sport ekstremalny. Ludzie się denerwują, wydzwaniają do UC, poczty itd a to nic nie da (poza zmarnowanym czasem dzwoniącego).
Wyobraź sobie sytuacje, że pracujesz w UC i codziennie dzwoni 100 osób (wg mnie to większa liczba). Nie wydaje mi się, by zatrudnili tam specjalnie osobę TYLKO do informowania ludzi przez telefon co z ich paczką. Tak więc ta osoba co odebrała telefon (79-ty tego dnia z tym samym pytaniem) ma już tego dość. Wie, że jak powie, że paczka leży i czeka to reakcja dzwoniącego
może być taka w stylu "co tak długo? Weźcie się do roboty" itd.
W dodatku traci mnóstwo czasu na te telefony i nie może robić tego co powinna. Wie też, że dzwoniący nie ma możliwości zweryfikować informacji otrzymanej. Tak więc może powiedzieć, że paczka odprawiona i za 3 dni będzie dostarczona i ma odprawionego kolesia na kilka dni (zanim się zorientuje, że paczka jeszcze leży i dodzwoni się ponownie, to wtedy może paczka będzie faktycznie już odprawiona).
Tak więc mówi to co dzwoniący chce usłyszeć (paczka odprawiona lub paczka jest 5ta w kolejce i będzie odprawiona dziś lub jutro itd), co
wcale nie musi mieć odzwierciedlenia w rzeczywistości.
A dzwoniący się denerwuje i dzwoni na pocztę z awanturą, że paczka z UC wyszła 3 dni temu a oni jej nie mają itd.
Nie ma co śledzić trackingu i wyglądać za listonoszem. Lepiej zająć się przygotowaniami do świąt, pójść do kina, basen itd i spokojnie czekać niż się martwić.
Jak zamawiałem usługę w Polsce i to stacjonarnie (np meble na wymiar, drzwi na zamówienie itd) to dostałem informację, że będzie za 4-6 tygodni lub ok 3 tygodnie itd i musiałem czekać i nie dzwoniłem z pytaniem na jakim etapie jest moje zamówienie, czy mają już 2 szafki zrobione czy może 4 sztuki. Nie rozumiem tego fenomenu chęci śledzenia paczki czy jest we Francji, czy już w Hamburgu a może już w Warszawie. Zacznę się martwić jak czas dostawy będzie się zbliżał a paczki nie ma, ale to powiedzmy 50 dni po zakupie.
Autor postu otrzymał pochwałę